Królowie strzelców polskiej ligi

Królowie strzelców polskiej ligi

Tytuł Króla Strzelców przeważnie zarezerwowany jest dla napastnika konkretnego zespołu. Oczywiście najbardziej klarowna sytuacja zachodzi, kiedy zespół gra z jednym wysuniętym napastnikiem, czyli tzw. klasyczną dziewiątką. Oczywiście jeśli strategia gry drużyny zakłada bardzo dużą aktywność w bocznych sektorach boiska i opiera się na bardzo zdolnych i aktywnych skrzydłowych, wtedy to linia pomocy może strzelać więcej bramek od takiego wysuniętego napastnika. Nie zawsze też dzieje się tak, że to Mistrz Ekstraklasy ma najbardziej bramkostrzelnego zawodnika. Jeśli jednak przepaść między najlepszym zespołem danego zespołu, a innymi uczestnikami rozgrywek jest bardzo wysoka i wynosi kilkanaście punktów – najpewniej widoczna będzie też różnica w liczbie strzelonych goli przez ten zespół a resztę stawki.

Często dochodzi do sytuacji, w których zespół w ciągu sezonu strzela przykładowo 60 bramek, co jest już bardzo pozytywnym wynikiem. Niejednokrotnie królowie strzelców wywodzący się z tych zespołów mają na koniec rozgrywek nieco ponad dwadzieścia bramek. To zazwyczaj daje średnią niecałej bramki na mecz i w skali globalnej może nie pozwala na zakwalifikowanie do grona najlepszych napastników, ale daje ogromne perspektywy transferowe i doskonały impuls do dalszego rozwoju. Skauci z klubów wyżej rozwiniętych lig często wybierają się do lig o niższej renomie, dużo tańszych w utrzymaniu i tam sprawdzają, jak prezentują się królowie strzelców. Sprowadzenie takiego utalentowanego napastnika przykładowo od piłkarskiego Mistrza Gruzji czy Albanii dla zespołów z Bundesligi czy nawet Węgier nie stanowi wielkiego wyzwania. W ostatnim czasie jednak także polskie kluby mają coraz więcej argumentów w takiej batalii o zawodnika, który wpadł im w oko. Wszystko dzięki temu, że Polskie kluby są coraz lepiej zarządzane, mają coraz lepsze budżety, ale przede wszystkim mają ambicje i jasne plany, jak zrealizować postawione sobie sportowe cele. Królowie strzelców to jeden z tych elementów, którego nie może zabraknąć w klasowym zespole jak Lech Poznań czy Legia Warszawa. Bez bramkostrzelnego, zdolnego do zdobycia przynajmniej dwudziestu goli w jednym sezonie napastnika, może udać się zdobyć mistrzostwo lokalnego podwórka, ale już w eliminacjach europejskich pucharów trzeba nastawić się raczej na szybkie odpadnięcie.

W historii polskiej Ekstraklasy, przez większą część przeszłości nazywanej jednak Pierwszą Ligą, tylko trzem zawodnikom udało się przekroczenie magicznej granicy trzydziestu strzelonych bramek w jednym sezonie i po dziś dzień są to niedoścignieni królowie strzelców. Trzecie miejsce w tym zestawieniu z 31 trafieniami w sezonie zajmuje zawodnik Wisły Kraków, Józef Kohut. Został on najlepszym strzelcem polskich rozgrywek w roku 1948, a więc tuż po zakończeniu drugiej Wojny Światowej. Niedługo przed jej wybuchem, w roku 1934, do zdobycia tytułu króla strzelców potrzebne były 33 bramki, które zdobył grający w Ruchu Hajduki Wielkie, Ernest Wilimowski. Niedoścignione osiągnięcie najlepszego strzelca w historii Ekstraklasy, Henryka Reymana z Wisły Kraków – to 37 goli w jednym sezonie. Obecni królowie strzelców mogą o takich wynikach strzeleckich jedynie pomarzyć.

Wysoka pozycja Wisły Kraków na tej liście pokazuje, że jest to klub z wielkimi tradycjami i ogromnym znaczeniem dla historii polskiej piłki nożnej. Zespół ostatnio jest w sporych sportowych i organizacyjnych tarapatach, królowie strzelców od wielu lat nie wywodzą się z Krakowa. Natomiast w całej historii tych notowań, zawodnicy z Wisły zostawali najlepszymi strzelcami aż osiemnastokrotnie! Kazimierz Kmiecik był w latach 76-80 w Wiśle czterokrotnie królem strzelców. Trzykrotnie dla Wisły królem strzelców zostawał Tomasz Frankowski – wielka ikona tego klubu, zarówno przed odejściem z klubu, jak i po triumfalnym powrocie w 2005 roku. Dwukrotnie udawało się to natomiast innym znanym i lubianym wiślackim napastnikom – Pawłowi Brożkowi i Maciejowi Żurawskiemu, który przez większość swojej kariery stanowił z Frankowskim prawdziwie śmiercionośny duet napastników Wisły.