Hiszpańska Primera Division w pewnym momencie toczyła się pod dyktando Realu Madryt i Barcelony. Odwieczni rywale dzielili między sobą mistrzowskie tytuły, a przeciwnicy mogli tylko walczyć o trzecią lokatę na koniec sezonu. Od kilku lat dzielnie czoła tej dwójce stawia jednak Atletico Madryt. Ekipa z Vicente Calderon ma znacznie mniejszy budżet od wspomnianej dwójki i teoretycznie dużo słabszych piłkarzy. Los Colchoneros są jednak w stanie sprawić, że La Liga nie ogranicza się tylko do dwóch zespołów.
Wszystko za sprawą Diego Simeone. Cholo to chyba najlepszy trener na świecie. Argentyńczyk stworzył z drużyny z Vicente Calderon prawdziwą maszynkę do wygrywania. Do tego stopnia, że piłkarze Los Rojiblancos w kilku ostatnich latach dwukrotnie grali w finale Ligi Mistrzów i raz zdobyli nawet mistrzostwo Hiszpanii przerywając hegemonię ekip z Santiago Bernabeu i Camp Nou. Diego Simeone to bożyszcze kibiców, ale nie może to dziwić. Ma dużo lepsze oferty z innych zespołów, ale cały czas pozostaje wierny Madrytowi.
Styl gry Atletico pewnie nie zachwyca, ale kibice tego klubu nie są tym zmartwieni. Madrytczycy grają tak w piłkę, jakim zawodnikiem był ich obecny trener. Argentyńczyk słynął z rewelacyjnej pracy w defensywie i zawziętości. Często też grał na granicy faulu. Nie inaczej jest w przypadku jego zawodników. Atletico Madryt może nie imponuje wielką finezją w ataku, ale jest piekielnie skuteczne. Ekipa z Vicente Calderon często wygrywa mecze po 1-0, a stałe fragmenty gry ma wręcz opanowane do perfekcji.
Kibiców hiszpańskiej Primera Division może to tylko cieszyć. W końcu rywalizacja o mistrzowski tytuł, która rozgrywała się wyłącznie pomiędzy Barceloną, a Realem Madryt, powoli stawała się już nudna. Teraz do gry wkroczyli – zupełnie niespodziewanie – Los Colchoneros, którzy też chcą rozdawać karty. Ich gra w ostatnich kampaniach pokazuje, że nie jest to ekipa tylko jednego sezonu. Madrytczycy już od dobrych kilku lat są w ścisłej czołówce – nie tylko ligowej, ale również światowej.